Przez tę zimę naprawdę nie mam już na nic ochoty. Maturo, poczekaj na mnie, za rok chyba znów będziemy mieć romans ;p
Dobra, Tyśka już nie marudzi!
Pozdrawia i ma nadzieję, iż śnieg, który zalega na wrocławskich chodnikach, ulicach i podwórkach stopniał wreszcie i pozwolił cieszyć się wiosenno-letnimi promieniami słonecznymi.
Tyśka
Snape pochylił się i założył kosmyk jej długich blond włosów
za ucho, zatrzymując dłoń na smukłej szyi dziewczyny. Patrząc w jego czarne,
przyciągające oczy, przysunęła się do niego. Ich usta spotkały się w nieśmiałym
dotknięciu.
Zarówno on, jak i ona bali się reakcji drugiej osoby.
On, bo dla wielu kobiet był zbyt mrocznym i nieprzyjemnym mężczyzną.
Ona, bo bądź co bądź był jej nauczycielem i mężczyzną starszym o dziewiętnaście lat…
On, bo dla wielu kobiet był zbyt mrocznym i nieprzyjemnym mężczyzną.
Ona, bo bądź co bądź był jej nauczycielem i mężczyzną starszym o dziewiętnaście lat…
Severus, nie widząc spod przymrużonych oczu jakiś
negatywnych emocji ze strony młodej Riddle’ówny, pogłębił pocałunek. Dziewczyna
nie opierała się, wręcz przeciwnie. Upuszczając pusty kieliszek na dywan,
założyła ręce na szyi mężczyzny, wysuwając delikatnie język i pieszcząc nim
jego wąskie wargi.
Snape zadowolony również upuścił pusty kieliszek,
przyciągnął do siebie dziewczynę i gładził delikatnie jej plecy.
Gdy oboje musieli złapać oddech, przeniósł swoje usta na jej
szyję ssąc, podgryzając i masując językiem, na zmianę. Z jej ust wyrwał się
cichy, delikatny jęk w momencie, gdy Severus podrażnił językiem jej wrażliwy
punkt tuż za uchem. Oderwał się od jej szyi i popatrzył w te urzekające,
szaroniebieskie, zamglone oczy. Położył dłonie na jej ramionach i odsunął się
od niej. Usiadł, opierając łokcie na kolanach i skrywając twarz w dłoniach.
Ewelina z dezorientacją patrzyła na przygarbioną sylwetkę
mężczyzny, który jak nikt inny samymi pocałunkami doprowadził ją do takiej
przyjemności.
- Severusie… -Przysunęła się do niego i położyła dłoń na
ramieniu mężczyzny. Spojrzał na nią zimno. Zbladła odrobinę.
- Jesteś pijana. – Powiedział zimno, wstając.
Wściekła się odrobinę. Również wstała i zagrodziła
mężczyźnie przejście.
- Prawda.- Powiedziała twardo. Alkohol dodawał jej odwagi. –
Jestem pijana i dlatego teraz powiem ci coś, czego normalnie byś nie usłyszał.
– Na jej twarzy widniało zacięcie, które tak urzekło czarnowłosego mężczyznę. –
Pociągasz mnie. I to bardzo. Jesteś inny niż wszyscy faceci. Nawet teraz mnie
od siebie odpychasz, a wiem, że chcesz tego tak samo jak i ja, może nawet
bardziej. Jesteś moim nauczycielem. Fakt. Ale nikt nie musi wiedzieć. Poza tym…
- Tu zawahała się odrobinę. – Z mojej strony to nie tylko pożądanie… -
Intensywny rumieniec wpełzł na jej twarz, a ona spuściła wzrok na swoje bose
stopy.
Severus nie wiedział, co ma powiedzieć. Pierwszy raz w życiu
słyszał takie słowa kierowane do niego. Urzeczony jej odwagą i delikatnością
zawstydzenia schylił się i zawładnął na nowo jej ustami.
Ewelina popchnęła go z powrotem na kanapę, sadowiąc się na
nim okrakiem. Wiedział, że to jest niewłaściwie, złe, że jest młodsza i jest
jego uczennicą, ale nie dbał o to. Wsunął ręce pod jej szary luźny sweter i
bawełnianą bluzeczkę, błądząc dłońmi po jej plecach i brzuchu.
Ona wplotła dłonie w jego cienkie jedwabiste włosy i plątała
je palcami z długimi czarnymi paznokciami.
Tym razem to ona drażniła jego szyję zębami i językiem. Gdy
przygryzła płatek jego ucha, z gardła Snape’a wyrwał się gardłowy pomruk, który
zmotywował ją jeszcze bardziej niż wybrzuszenie w spodniach mężczyzny.
Severus warknął, gdy przesuwając dłonie w stronę piersi
dziewczyny, trafił na jej biustonosz. Ewelina odsunęła się od niego i patrząc w
oczy mężczyźnie, zdjęła najpierw sweter, bluzkę i już miała rozpinać zapięcie
biustonosza, gdy ten złapał ją za biodra, wstając. Oplotła go nogami w pasie i
rękoma za szyję. Zaniósł ją do sypialni i rzucił na łóżko. Przekręcił ją na
brzuch i sam uporał się z zapięciem czarnego koronkowego biustonosza. Znów
przekręcił młodą kobietę i zaczął całować jej dekolt i piersi. Ewelina zwijała
się pod nim z rozkoszy.
– Severus… - Jęknęła z prośbą w głosie. Mężczyzna oderwał
się od gładkiej skóry jej brzucha i rozpiął spodnie dziewczyny, które prawie z
niej zerwał przy jej delikatnym śmiechu. Już zaczął zsuwać jej delikatne,
koronkowe majteczki, gdy przyszło opamiętanie. Złożył przy jej biodrze
pocałunek i położył się obok niej.
- O co chodzi, Severusie? – W jej głosie słychać było
dezorientację, irytację i zmartwienie.
- O to, że to niewłaściwe. – Mruknął bezbarwnym, ledwo
wyczuwalnie drżącym głosem.
Dziewczyna przewróciła się na brzuch, sapiąc z irytacją.
- Jesteś jedyny w swoim rodzaju. – Warknęła z delikatnym
uśmiechem.
***
Nie mógł. Najzwyczajniej w świecie nie mógł jej tego zrobić.
Znienawidziłby siebie za to. Może i nie była dziewicą, ale to dla niego nie
miało znaczenia. Była zbyt niewinna, delikatna, żeby mógł jej zrobić coś
takiego.
Leżał, patrząc przymglonym wzrokiem w sufit, a Ewelina
pozbierała swoje rzeczy, narzucając na siebie sweter.
- Gdzie łazienka? – Zapytała, stojąc w drzwiach. Sewerus
jedynie kiwnął głową w odpowiednim kierunku. Po chwili usłyszał szum wody.
***
Wchodząc do jasnej, przestronnej i niedużej łazienki
mężczyzny, usiłowałam zignorować wszystkie kłębiące się we mnie uczucia. Merlinie!
Kto mu pozwolił umieć tak operować językiem?! To powinno być zabronione!! –
Spojrzałam w lustro i odrobinę przestraszyłam się swojego odbicia. Rzęsy miałam
posklejana, górne powieki były całe w tuszu, a na policzkach widniały jeszcze
szare ślady po spływających łzach.
Po krótkim orzeźwiającym prysznicu wróciłam do sypialni
Severusa. Alkohol już przestał szumieć mi w głowie.
- Dobranoc, profesorze. – Powiedziałam cicho, kierując się w
stronę salonu.
- Łóżko stoi tutaj, Riddle. – Odezwał się cichym bezbarwnym
głosem, podnosząc się do pozycji siedzącej.
Nic nie mówiąc, położyłam się i przykryłam czarną kołdrą.
Całe pomieszczenie utrzymane było w czerni z delikatnymi dodatkami ciemnej
zieleni.
Snape wstał i poszedł do łazienki. Byłam zła na siebie. Nie
powinnam była ani robić, ani mówić takich rzeczy. Czułam się winna jego
rozterką. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że to niewłaściwe…
Po jakimś czasie Mistrz Eliksirów wyszedł z łazienki w
dresowych spodniach i podkoszulku. Jednak skierował się w stronę drzwi do
salonu.
- Łóżko stoi tutaj, profesorze. – Żeby rozładować gęstą
atmosferę między nami, starałam się podrobić bezbarwność i głębokość głosu
nauczyciela, co wyszło mi naprawdę marnie. Uśmiechnęłam się do niego
delikatnie.
- Nie wysilaj się. – Mruknął, jednak jego twarz straciła ten
kamienny wyraz. – Będę spał na kanapie, jeśli byś czegoś potrzebowała. –
Usiadłam i już otwierałam usta, jednak on podniósł dłoń w uciszającym geście. –
Mówiłem. Nie wysilaj się. – I wyszedł.
Zostałam sama w tym chłodnym kamiennym pomieszczeniu.
Otuliłam się szczelniej kołdrą i starałam zasnąć. Jednak im bardziej się
starałam, tym mniej mi się to udawało. Sapnęłam zirytowana, coś często mi się
to ostatnio zdarza, wstałam i poszłam do salonu.
Zobaczyłam mężczyznę leżącego na kanapie z zamkniętymi
oczami i oddychającego miarowo. Rysy jego twarzy wygładziły się. Wyglądał o
kilka lat młodziej, stracił wygląd Postrachu Hogwartu. Podeszłam do niego i
przykryłam go, poprawiając zsunięty koc. Wróciłam do sypialni i wywlekłam z niej
kołdrę, którą otuliłam się, sadowiąc w dużym miękkim fotelu obok kanapy.
Widok dogasających płomieni w kominku, podziałał na mnie
usypiająco.
***
To, że kanapy nie należą do najwygodniejszych miejsc na sen
uświadomiłem sobie, a raczej uświadomił mi, ból kręgosłupa około trzeciej nad
ranem. Miałem jeszcze pięć godzin do rozpoczęcia lekcji, z czego jeszcze trzy
na sen, jednak wiedziałem, że nie zmrużę już oka. Podnosząc się z kanapy,
zauważyłem Riddle’ównę śpiącą na fotelu obok. Skulona i zawinięta w czarną
kołdrę wyglądała tak ujmująco, że nie chciałem jej budzić. Zaklęciem podniosłem
ją z fotela, wziąłem na ręce i położyłem na łóżku.
Bez pośpiechu zacząłem przygotowywać się do nadchodzącego
dnia. Długa i gorąca kąpiel pomogła mi rozluźnić się przed spotkaniem z tymi
pustogłowymi bachorami, które tylko czekają, żeby wysadzić moją pracownię.
Około godziny szóstej stanąłem w drzwiach sypialni. Światło
padające z salonu oświetliło sylwetkę dziewczyny zwiniętej na środku łóżka.
Spokój na jej twarzy udzielił się również i mi.
Podszedłem do łóżka i usiadłem na krawędzi, dotykając
delikatnie jej ramienia.
***
-Co jest? – Zapytałam, siadając i przecierając oczy.
- Poniedziałek, szósta rano. – Sarkastyczna odpowiedź. No bo
czego innego mogłam się spodziewać po Snape’ie?
- Dzięki. – Rzuciłam z ironią, przewracając oczami.
Wyplątałam się z kołdry i zniknęłam w łazience.
Ubrana we wczorajsze ciuchy przeszłam przez salon do
gabinetu. Profesor siedział przy biurku i przeglądał jakieś papiery. – Dziękuję
za wczoraj. – Powiedziałam cicho, patrząc na niego odrobinę niepewnie.
Skinął jedynie głową. – To do zobaczenia na trzeciej lekcji.
– Mruknęłam niezadowolona, widząc jego brak zainteresowania i wyszłam,
delikatnie trzaskając drzwiami.
No rzesz kur… de!!
Przeklęta Parkinson!! Zawsze pojawi się tam, gdzie nie trzeba!!
Wychodząc z gabinetu Snape’a koło schodów prowadzących w dół
lochów do Pokoju Wspólnego, natknęłam się na Mopsa.
Obie stanęłyśmy jak wryte. Pierwsza odzyskała rezon i
uśmiechnęła się cynicznie. Zmrużyłam groźnie oczy, podniosłam głowę i wznowiłam
podróż do dormitorium. W pokoju zastałam Mili pakującą książki na dzisiejsze
zajęcie. Wiedziałam, że mnie zauważyła, bo jej ruchy stały się bardziej sztywne
i mniej machinalne. Zgarbiłam się i podeszłam do szafy. Wygrzebałam z niej nowe
ciuchy i zapukałam do łazienki. Weszłam, gdy nikt nie odpowiadał. Dokończyłam
poranną toaletę, jednym machnięciem różdżki uporządkowałam swoje rzeczy.
Spakowałam do torby książki i poszłam lekko spóźniona na śniadanie.
Tyśka super piszę, ale brakuje tu też Ebi : (
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobały jej notki sprzed ostatnich wakacji, a później jakby stopniowo brakowało czegoś i już jej nie ma : (
Dobrze, że Tyśka to ciągnie : ) Do następnej!
Ulala, piękna scena! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej takich xD