czwartek, 30 sierpnia 2012

Rozdział 14 cz. 2

Dziś przemawia do was Ebi ! :) Wybaczcie za opóźnienie i dziś tylko jedna część :) Dziękujemy bardzo za komentarze;*
Miłego czytania!
Pozdrawiam, Ebi!! ;**


Większość czasu obserwowałam bawiących się uczniów. Czułam wewnętrzny niepokój. I nie chodziło tu o Festiwal i wyłonienie zwycięzcy. Pazur prawie cały czas była na parkiecie. Gdzieś tak koło 23 dołączyli do nas Gryfoni. Scheller towarzyszył Ginny, a Risu Strix. Hermiona przysiadła do mnie i zaczęłyśmy rozmawiać, nawet nie pamiętam o czym. Gdy spoglądałam na resztę, przeżyłam szok. Scheller i Dexter rozmawiali na jakiś temat, co jakiś czas gwałtownie machając rękoma. Może nie wyglądali na kumpli, ale najważniejsze, że się nie kłócili. Chemik rozmawiał z Risu, a Ruda z Pazurem i Luną. Siedzieliśmy w kręgu i prawie cały czas wybuchaliśmy śmiechem. Dexter wstał w pewnym momencie i ogłosił, że po uroczystości idziemy do jego dormitorium i tam ma dla nas niespodziankę. Zmierzyłam go spojrzeniem, a ten jedynie się do mnie uśmiechnął.
-Lucy. – Zagadnęła mnie Strix. – Co jest między tobą a Malfoyem?
Zamurowało mnie. – Nic, a co ma być?
-No nie wiem, tak jakoś… wyglądacie…
-O nie, nie! Nie zaczynaj! Wystarczy już dyrektor, który nie dość, że zasugerował, że jesteśmy parą, to jeszcze pierwszą parą Hogwartu.
-No cóż, Dumbledore ma trochę inne poczucie humoru.
-Ale przez niego pomyślałaś, że chodzę z tym idiotą.
-No cóż… Najlepiej dowiedzieć się u źródła, prawda?
-W sumie tak. – Uśmiechnęłam się do niej.
-Kotek! – Zauważyłam, jak czerwonowłosa wskoczyła Dexterowi na kolana. Malfoy niby przypadkowo wylał na nią szampan, który właśnie pił. – Och, nic się nie stało. Skrzaty wyczyszczą.
Odór jej kosmetyków wypełnił całą przestrzeń. Odwróciłam głowę, aby móc swobodnie oddychać. Strix zatkała nos ręką. Chemik i Risu spojrzeli na nią krzywo, wstali i wyszli. Pazur i Ruda siedziały naprzeciwko, więc odwróciły się tyłem do reszty i powróciły do rozmowy. Scheller, siedzący tuż obok Dextera, wyciągnął chusteczkę i zatkał nią nos. Zachichotałam w duchu.
Zabrzmiała skoczna, wesoła piosenka. Pazur skoczyła na równe nogi, pociągnęła za sobą Rudą. Zauważyłam, że po drodze zwinęła również Risu i Chemika.
-Chciałaś coś konkretnego? – Zapytał Dexter.
-To nie jest twoja dziewczyna, nie, kotku? – Wskazała na mnie palcem.
-Nie pokazuj palcem, bo ci go odetnę. – Warknęłam, ale gorzko tego pożałowałam, bo smród jej „perfum” wdarł mi się do gardła. – Cholera, czym ty się pryskasz?
-Jadem wampira wymieszanym z piżmem, a co? – Zatrzepotała długimi gęstymi rzęsami.
-Huh, nieważne.  – Przepłukałam gardło szampanem.
-Świetnie, teraz możesz zejść. – Powiedział Dexter przez chusteczkę. Najwyraźniej zabrał Schellerowi, bo ten sięgał po następną. – Masz tak kościste dupsko, że wbija mi się w kolana.
Zaczęłam się śmiać. Francuzka popatrzyła na niego zdezorientowana, a potem pogładziła się po tyłku.
-Wiesz co, wcale nie uważam, że mój tyłek jest duży. Zwłaszcza w tej sukience.  Jej byś czegoś takiego nie powiedział. – Znów wskazała na mnie palcem.
-Może. Możesz zejść? – Gdy damulka nadal nie schodziła, bezceremonialnie zepchnął je swoich kolan. Wstał i usiadł między mną a Strix. Uderzyłam go w ramię.
-Kotek…
-Przecież nawet nie wiesz, jak się nazywa. – Wypaliłam, nim zdążyłam się powstrzymać.
-Jak nie? Przecież to Teodor!
-Teodor? – Powtórzyliśmy zgodnie.
-Był u mnie we Francji. W szkole, reprezentował was.
-Nott! – Wrzasnął Dexter.
-Dokładnie! – Ucieszyła się czerwonowłosa.
-Coś ci się pomyliło. Jestem Draco Malfoy.
Dziewczyna wybuchnęła śmiechem. – O nie, nie. Nie nabierzesz mnie, Teodorze. Draco to zimny drań, okrutny książę Slytherinu. Nie otaczałby się szlamami.
Dexter popatrzył na nią zimno. Akurat koło nas przechodziła profesor McGonagall.
-Pani profesor! – Krzyknął blondyn.
-Słucham, panie Malfoy?
-A już nic, życzę miłej zabawy.
Kobieta popatrzyła na niego zdziwiona, a potem dostrzegła swoich pupilków. Zacisnęła usta i ruszyła dalej. Tuż za nią szedł Cortinas z dwoma kieliszkami jakiegoś wina.
-I co?
Czerwonowłosa zacisnęła wyszminkowane usta. Zrobiła z nich dzióbek, jakby naprawdę intensywnie myślała.
-No cóż, pa, kotek. – Wstała i kręcąc tyłkiem, odeszła. I ja, i Dexter westchnęliśmy z ulgą.
-Malfoy. – Strix spojrzała na niego z troską w oczach. – O co jej chodziło? Przecież ty i Nott chyba nie…?
-Zgłupiałaś?! – Dexter wstał, ale potknął się o stolik. Odruchowo wyciągnęłam rękę, aby go złapać. Wyciągnął do mnie swoją. Złapaliśmy się, ale Dexter za dużo ważył. Nawet nie upadłam na niego. Ktoś złapał chłopaka pod pachy i pomógł się podnieść. Szybko puściłam jego rękę i spojrzałam na osobę, która go uratowała. Z wrażenia usiadłam.
-Cześć, Evans. Śmiesznie tu u was, w Hogwarcie. Dlaczego nie pisałaś?
***
Granger mnie wkurzyła. Jak można sugerować, że ja… i Nott… Ta Granger jest chora psychicznie. Podniosłem się i miałem na nią nawrzeszczeć, ale potknąłem się o coś. Poczułem, że lecę do tyłu. Lucy wyciągnęła ku mnie swoją rękę i nawet udało mi się ją złapać. Mimo to, byłem za ciężki. Lecieliśmy oboje. Czyjeś ręce złapały mnie pod pachy. Trochę zabolało. Lucy mnie puściła. Zobaczyłem jeszcze wściekle zielone paznokcie mojego wybawcy. Suknia owinęła mi się wokół nóg. A potem ten głos…
-Cześć, Evans. Śmiesznie tu u was, w Hogwarcie. Dlaczego nie pisałaś?
Dziewczyna mnie uratowała. Postawiła na nogi i usiadła koło Pottera.
-Kim jesteś? – Zapytałem. Chciałem jej podziękować,  a wolałem znać jej imię. Była wysoka, wyższa ode mnie. Gdy zakładała ręce na siebie, zauważyłem wyrobione mięśnie. Czarne włosy zostawiła rozpuszczone, w lekkim nieładzie spadały jej na kark.
-Kristy Megan. – Odpowiedziała za nią Lucy. Wstała i podeszła do mnie. Wyciągnęła rękę. Nie wiedziałem, o co jej chodzi. Nawet się nie odezwałem, a ona zabrała mi różdżkę. Stanęła naprzeciw dziewczyny. – Trafiłaś do Francuzików?
-Do tych debili? Proszę cię. Mam specjalnie zaproszenie.
-Zaproszenie? Kto by cię tu chciał?
To była prywatna wojna między nimi, nie miałem zamiaru się wtrącać. Spojrzałem na stół nauczycieli. Żaden nie patrzył w naszą stronę.
-Wyjdźmy na korytarz. – Zdecydowałem i wypchnąłem Lucy. Za mną Potter ciągnął Megan. Jedno muszę mu przyznać jest silny.
Ledwie zamknęły się drzwi, Evans odrzuciła mi różdżkę i rzuciła się na dziewczynę z pięściami. Megan swoją rzuciła Potterowi. Każda z nich zadawała ciosy, robiła uniki. Lucy zadawała szybkie ciosy, ale za to Megan miała je znacznie silniejsze.
-Malfoy, zrób coś! – Krzyknął Potter.
-Idź po Snape’a. – To był jedyny nauczyciel, który postawi Lucy do pionu. Bliznowaty wybiegł, oddając mi jeszcze różdżkę przyjezdnej.
Snape przyszedł prawie natychmiast. Zaklęciem oddzielił walczące dziewczyny.
-Czy wyście poszalały? – Warknął wściekły. – Megan, doniosę twojej ciotce, jak się zachowujesz! Evans! Z żalem serca, bo dopiero wam przyznałem 50 punktów za występ, teraz odbieram ci 20. Malfoy, odbieram ci 10 punktów. I żadnych sprzeciwów. Wynocha!
Snape był wściekły. Ruszyliśmy korytarzem. Szedłem pomiędzy nimi. Nagle obie jednocześnie stanęły.
-Nie, nie bijcie się.
-Nie wiedziałam, o czym miałabym ci napisać. – Powiedziała Lucy, kończąc rozmowę.

-Przeprosiny uznaję za przyjęte. – Megan lekko się uśmiechnęła.
-Hmpf.
-Ja.. – Wymamrotałem. – Szczerze was nie rozumiem.
Nie wiem, co śmiesznego powiedziałem, ale dziewczyny wybuchły śmiechem.

***
Żadne z nich nie wiedziało, jaki dramat rozegrał się, gdy Lucy Evans się biła. W tym samym czasie inna ważna dziewczyna również toczyła spór, ale wewnętrzny. Płakała, bo sprawiało jej to ból. Skąd mogła wiedzieć, że Harry Potter szuka profesora Snape’a. Skąd mogła wiedzieć, że Blaise Zabini szukał swoich przyjaciół, a widząc płaczącą przyjaciółkę, chciał ją pocieszyć. Skąd mogli wiedzieć, że profesor Snape niezwykle szybko porzucił swój gniew na Lucy Evans i Kristy Megan, gdy zobaczył w jakim stanie jest Ewelina Kossak, a już niedługo Riddle.
Żadne z nich nie miało kuli, która dopasowałaby do siebie te wszystkie wydarzenia. Chwilę później zegar wybił 1 w nocy, a Blaise Zabini poprosił c, aby wyszli z Sali. Krukonka była niezadowolona, jednak spełniła jego prośbę. Chłopak przystanął zamyślony, a dziewczyna pocałowała go lekko. Blaise przerwał pocałunek.
-Przepraszam, Margaret. Ja nie mogę. Jesteś śliczna, ale… - Przytulił ją po przyjacielsku. – Nic nie czuję.
-Jest ktoś inny?
-Może.
Dlaczego nie da mi spokoju? Pazur córką Lorda? Przecież to absurd! Która kobieta chciałaby… Chyba, że nie chciała. Biedna Ewelina. Czy Lucy wie, z kim się przyjaźni? Nie, przecież nikt z Elity nie wie. Jestem jedyny.

6 komentarzy:

  1. Biedronka z mojego roku miała racje....faceci jak mysza są darem....szkoda ze takich nie ma....kochalam kiedys jednego faceta chociaz ja nie widzialam co to znaczy i zerwalam z nim....chcialam wszystko odwrocic, balagac abysmy znowu byli razem....bylo za pozno....zginal w wypadku samochodowym.... mialam z nim cudownych 6 miesiecy ale nie odpowienie towarzystwo, sama juz nie wiem... minelo 6 lat a ja wciaz mam wrazenie ze wczoraj tulilam sie do wojtka....
    nigdy sobie tego nie wybacze.........

    przepraszam ze wybieglam po za temat blogu, poniewaz blog jest cudowny i przypomnial mi ze zycie jest zbyt krotkie aby marnowac je na glupoty....ze kochamy tylko raz i jednego....

    pozdrawiam,
    monica

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi Monica. Życze innym aby docenili o co maja.

      Dobra notka, czekam na kolejną!

      Usuń
  2. Dobra notka;)
    Zwłaszcza walka [jestem po stronie Dextera - nic nie rozumiem! Myśle, że w cz. 2 się dowiem , hmm?] Pozdrawiam i czekam na kolejną notkę ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedronka biedronka21.1990@o2.pl1 września 2012 02:14

    Kolejna bardzo dobra notka! : )
    awwwwwwwwwwwww... Kossakowa, Mysza, Snape... < 3
    Czekam na kolejny wpis : )
    Dziewczyny książę napiszcie! : D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Czy mogłabym poprosić autorkę/autorki tego blogu o kontakt? : ) wyżej podałam maila i byłabym wdzięczna gdybym mogła zadać parę pytań odnośnie blogu i nie tylko : )

      Usuń
  4. Świetne, kurczę nawet nie wiem jak to skomentować, więc biorę się za następny rozdział :D
    Blue Lady

    OdpowiedzUsuń