Miłego czytania!
Pozdrawiam, Ebi!! ;**
Większość czasu obserwowałam bawiących się
uczniów. Czułam wewnętrzny niepokój. I nie chodziło tu o Festiwal i wyłonienie
zwycięzcy. Pazur prawie cały czas była na parkiecie. Gdzieś tak koło 23
dołączyli do nas Gryfoni. Scheller towarzyszył Ginny, a Risu Strix. Hermiona
przysiadła do mnie i zaczęłyśmy rozmawiać, nawet nie pamiętam o czym. Gdy
spoglądałam na resztę, przeżyłam szok. Scheller i Dexter rozmawiali na jakiś
temat, co jakiś czas gwałtownie machając rękoma. Może nie wyglądali na kumpli,
ale najważniejsze, że się nie kłócili. Chemik rozmawiał z Risu, a Ruda z
Pazurem i Luną. Siedzieliśmy w kręgu i prawie cały czas wybuchaliśmy śmiechem.
Dexter wstał w pewnym momencie i ogłosił, że po uroczystości idziemy do jego
dormitorium i tam ma dla nas niespodziankę. Zmierzyłam go spojrzeniem, a ten
jedynie się do mnie uśmiechnął.
-Lucy. – Zagadnęła mnie Strix. –
Co jest między tobą a Malfoyem?
Zamurowało mnie. – Nic, a co ma
być?
-No nie wiem, tak jakoś…
wyglądacie…
-O nie, nie! Nie zaczynaj!
Wystarczy już dyrektor, który nie dość, że zasugerował, że jesteśmy parą, to
jeszcze pierwszą parą Hogwartu.
-No cóż, Dumbledore ma trochę
inne poczucie humoru.
-Ale przez niego pomyślałaś, że
chodzę z tym idiotą.
-No cóż… Najlepiej dowiedzieć się
u źródła, prawda?
-W sumie tak. – Uśmiechnęłam się
do niej.
-Kotek! – Zauważyłam, jak
czerwonowłosa wskoczyła Dexterowi na kolana. Malfoy niby przypadkowo wylał na
nią szampan, który właśnie pił. – Och, nic się nie stało. Skrzaty wyczyszczą.
Odór jej kosmetyków wypełnił całą
przestrzeń. Odwróciłam głowę, aby móc swobodnie oddychać. Strix zatkała nos
ręką. Chemik i Risu spojrzeli na nią krzywo, wstali i wyszli. Pazur i Ruda
siedziały naprzeciwko, więc odwróciły się tyłem do reszty i powróciły do
rozmowy. Scheller, siedzący tuż obok Dextera, wyciągnął chusteczkę i zatkał nią
nos. Zachichotałam w duchu.
Zabrzmiała skoczna, wesoła
piosenka. Pazur skoczyła na równe nogi, pociągnęła za sobą Rudą. Zauważyłam, że
po drodze zwinęła również Risu i Chemika.
-Chciałaś coś konkretnego? –
Zapytał Dexter.
-To nie jest twoja dziewczyna,
nie, kotku? – Wskazała na mnie palcem.
-Nie pokazuj palcem, bo ci go
odetnę. – Warknęłam, ale gorzko tego pożałowałam, bo smród jej „perfum” wdarł
mi się do gardła. – Cholera, czym ty się pryskasz?
-Jadem wampira wymieszanym z
piżmem, a co? – Zatrzepotała długimi gęstymi rzęsami.
-Huh, nieważne. – Przepłukałam gardło szampanem.
-Świetnie, teraz możesz zejść. –
Powiedział Dexter przez chusteczkę. Najwyraźniej zabrał Schellerowi, bo ten
sięgał po następną. – Masz tak kościste dupsko, że wbija mi się w kolana.
Zaczęłam się śmiać. Francuzka
popatrzyła na niego zdezorientowana, a potem pogładziła się po tyłku.
-Wiesz co, wcale nie uważam, że
mój tyłek jest duży. Zwłaszcza w tej sukience.
Jej byś czegoś takiego nie powiedział. – Znów wskazała na mnie palcem.
-Może. Możesz zejść? – Gdy
damulka nadal nie schodziła, bezceremonialnie zepchnął je swoich kolan. Wstał i
usiadł między mną a Strix. Uderzyłam go w ramię.
-Kotek…
-Przecież nawet nie wiesz, jak
się nazywa. – Wypaliłam, nim zdążyłam się powstrzymać.
-Jak nie? Przecież to Teodor!
-Teodor? – Powtórzyliśmy zgodnie.
-Był u mnie we Francji. W szkole,
reprezentował was.
-Nott! – Wrzasnął Dexter.
-Dokładnie! – Ucieszyła się
czerwonowłosa.
-Coś ci się pomyliło. Jestem
Draco Malfoy.
Dziewczyna wybuchnęła śmiechem. –
O nie, nie. Nie nabierzesz mnie, Teodorze. Draco to zimny drań, okrutny książę
Slytherinu. Nie otaczałby się szlamami.
Dexter popatrzył na nią zimno.
Akurat koło nas przechodziła profesor McGonagall.
-Pani profesor! – Krzyknął
blondyn.
-Słucham, panie Malfoy?
-A już nic, życzę miłej zabawy.
Kobieta popatrzyła na niego
zdziwiona, a potem dostrzegła swoich pupilków. Zacisnęła usta i ruszyła dalej.
Tuż za nią szedł Cortinas z dwoma kieliszkami jakiegoś wina.
-I co?
Czerwonowłosa zacisnęła
wyszminkowane usta. Zrobiła z nich dzióbek, jakby naprawdę intensywnie myślała.
-No cóż, pa, kotek. – Wstała i
kręcąc tyłkiem, odeszła. I ja, i Dexter westchnęliśmy z ulgą.
-Malfoy. – Strix spojrzała na
niego z troską w oczach. – O co jej chodziło? Przecież ty i Nott chyba nie…?
-Zgłupiałaś?! – Dexter wstał, ale
potknął się o stolik. Odruchowo wyciągnęłam rękę, aby go złapać. Wyciągnął do
mnie swoją. Złapaliśmy się, ale Dexter za dużo ważył. Nawet nie upadłam na
niego. Ktoś złapał chłopaka pod pachy i pomógł się podnieść. Szybko puściłam
jego rękę i spojrzałam na osobę, która go uratowała. Z wrażenia usiadłam.
-Cześć, Evans. Śmiesznie tu u
was, w Hogwarcie. Dlaczego nie pisałaś?
***
Granger mnie wkurzyła. Jak można
sugerować, że ja… i Nott… Ta Granger jest chora psychicznie. Podniosłem się i
miałem na nią nawrzeszczeć, ale potknąłem się o coś. Poczułem, że lecę do tyłu.
Lucy wyciągnęła ku mnie swoją rękę i nawet udało mi się ją złapać. Mimo to,
byłem za ciężki. Lecieliśmy oboje. Czyjeś ręce złapały mnie pod pachy. Trochę
zabolało. Lucy mnie puściła. Zobaczyłem jeszcze wściekle zielone paznokcie
mojego wybawcy. Suknia owinęła mi się wokół nóg. A potem ten głos…
-Cześć, Evans. Śmiesznie tu u
was, w Hogwarcie. Dlaczego nie pisałaś?
Dziewczyna mnie uratowała.
Postawiła na nogi i usiadła koło Pottera.
-Kim jesteś? – Zapytałem.
Chciałem jej podziękować, a wolałem znać
jej imię. Była wysoka, wyższa ode mnie. Gdy zakładała ręce na siebie,
zauważyłem wyrobione mięśnie. Czarne włosy zostawiła rozpuszczone, w lekkim
nieładzie spadały jej na kark.
-Kristy Megan. – Odpowiedziała za
nią Lucy. Wstała i podeszła do mnie. Wyciągnęła rękę. Nie wiedziałem, o co jej
chodzi. Nawet się nie odezwałem, a ona zabrała mi różdżkę. Stanęła naprzeciw
dziewczyny. – Trafiłaś do Francuzików?
-Do tych debili? Proszę cię. Mam
specjalnie zaproszenie.
-Zaproszenie? Kto by cię tu
chciał?
To była prywatna wojna między
nimi, nie miałem zamiaru się wtrącać. Spojrzałem na stół nauczycieli. Żaden nie
patrzył w naszą stronę.
-Wyjdźmy na korytarz. –
Zdecydowałem i wypchnąłem Lucy. Za mną Potter ciągnął Megan. Jedno muszę mu
przyznać jest silny.
Ledwie zamknęły się drzwi, Evans
odrzuciła mi różdżkę i rzuciła się na dziewczynę z pięściami. Megan swoją
rzuciła Potterowi. Każda z nich zadawała ciosy, robiła uniki. Lucy zadawała
szybkie ciosy, ale za to Megan miała je znacznie silniejsze.
-Malfoy, zrób coś! – Krzyknął
Potter.
-Idź po Snape’a. – To był jedyny
nauczyciel, który postawi Lucy do pionu. Bliznowaty wybiegł, oddając mi jeszcze
różdżkę przyjezdnej.
Snape przyszedł prawie
natychmiast. Zaklęciem oddzielił walczące dziewczyny.
-Czy wyście poszalały? – Warknął
wściekły. – Megan, doniosę twojej ciotce, jak się zachowujesz! Evans! Z żalem
serca, bo dopiero wam przyznałem 50 punktów za występ, teraz odbieram ci 20.
Malfoy, odbieram ci 10 punktów. I żadnych sprzeciwów. Wynocha!
Snape był wściekły. Ruszyliśmy
korytarzem. Szedłem pomiędzy nimi. Nagle obie jednocześnie stanęły.
-Nie, nie bijcie się.
-Nie wiedziałam, o czym miałabym
ci napisać. – Powiedziała Lucy, kończąc rozmowę.
-Przeprosiny uznaję za przyjęte.
– Megan lekko się uśmiechnęła.
-Hmpf.
-Ja.. – Wymamrotałem. – Szczerze
was nie rozumiem.
Nie wiem, co śmiesznego
powiedziałem, ale dziewczyny wybuchły śmiechem.
***
Żadne z
nich nie wiedziało, jaki dramat rozegrał się, gdy Lucy Evans się biła. W tym
samym czasie inna ważna dziewczyna również toczyła spór, ale wewnętrzny.
Płakała, bo sprawiało jej to ból. Skąd mogła wiedzieć, że Harry Potter szuka
profesora Snape’a. Skąd mogła wiedzieć, że Blaise Zabini szukał swoich
przyjaciół, a widząc płaczącą przyjaciółkę, chciał ją pocieszyć. Skąd mogli
wiedzieć, że profesor Snape niezwykle szybko porzucił swój gniew na Lucy Evans
i Kristy Megan, gdy zobaczył w jakim stanie jest Ewelina Kossak, a już niedługo
Riddle.
Żadne z
nich nie miało kuli, która dopasowałaby do siebie te wszystkie wydarzenia.
Chwilę później zegar wybił 1 w nocy, a Blaise Zabini poprosił c, aby wyszli z
Sali. Krukonka była niezadowolona, jednak spełniła jego prośbę. Chłopak
przystanął zamyślony, a dziewczyna pocałowała go lekko. Blaise przerwał
pocałunek.
-Przepraszam,
Margaret. Ja nie mogę. Jesteś śliczna, ale… - Przytulił ją po przyjacielsku. –
Nic nie czuję.
-Jest
ktoś inny?
-Może.
Dlaczego nie da mi spokoju? Pazur
córką Lorda? Przecież to absurd! Która kobieta chciałaby… Chyba, że nie
chciała. Biedna Ewelina. Czy Lucy wie, z kim się przyjaźni? Nie, przecież nikt
z Elity nie wie. Jestem jedyny.
Biedronka z mojego roku miała racje....faceci jak mysza są darem....szkoda ze takich nie ma....kochalam kiedys jednego faceta chociaz ja nie widzialam co to znaczy i zerwalam z nim....chcialam wszystko odwrocic, balagac abysmy znowu byli razem....bylo za pozno....zginal w wypadku samochodowym.... mialam z nim cudownych 6 miesiecy ale nie odpowienie towarzystwo, sama juz nie wiem... minelo 6 lat a ja wciaz mam wrazenie ze wczoraj tulilam sie do wojtka....
OdpowiedzUsuńnigdy sobie tego nie wybacze.........
przepraszam ze wybieglam po za temat blogu, poniewaz blog jest cudowny i przypomnial mi ze zycie jest zbyt krotkie aby marnowac je na glupoty....ze kochamy tylko raz i jednego....
pozdrawiam,
monica
Przykro mi Monica. Życze innym aby docenili o co maja.
UsuńDobra notka, czekam na kolejną!
Dobra notka;)
OdpowiedzUsuńZwłaszcza walka [jestem po stronie Dextera - nic nie rozumiem! Myśle, że w cz. 2 się dowiem , hmm?] Pozdrawiam i czekam na kolejną notkę ;*
Kolejna bardzo dobra notka! : )
OdpowiedzUsuńawwwwwwwwwwwww... Kossakowa, Mysza, Snape... < 3
Czekam na kolejny wpis : )
Dziewczyny książę napiszcie! : D
PS. Czy mogłabym poprosić autorkę/autorki tego blogu o kontakt? : ) wyżej podałam maila i byłabym wdzięczna gdybym mogła zadać parę pytań odnośnie blogu i nie tylko : )
UsuńŚwietne, kurczę nawet nie wiem jak to skomentować, więc biorę się za następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńBlue Lady