środa, 15 sierpnia 2012

Rozdział 12 cz.2


Dziś bez zbędnych komentarzy, zapraszam do czytania ;p
Tyśka


-Przepraszam, Lucy.  – Risu podszedł do stołu Ślizgonów i przepraszał mnie. Słyszałam drwiące komentarze innych osób ze strony domu Węża. – Nie wiedziałem, że tak się stanie.
-Spoko, Risu, przecież żyję. – Uśmiechnęłam się do niego. Odetchnął z ulgą.
-Jakbyś miała kiedyś dość tych zasranych Węży, zapraszam do stołu Lwów.
-Dzięki za zaproszenie, ale jednak zostanę przy moim domu.
-Spoko, ale to tak na przyszłość.
-Weasley, nie podrywaj w czasie posiłku. – Nie wiem skąd,  wyszedł Snape. – Niektórym może się zrobić niedobrze.
Na złość profesorowi wstałam, patrząc mu hardo w oczy. Wspięłam się na palce, by sięgnąć twarzy Rona i cmoknęłam go w policzek. Snape popatrzył na mnie z podziwem i niedowierzaniem w oczach. Risu ścisnął mnie lekko za rękę i odszedł.
-No, no, Evans. Postępy?
-Raczej to nie pańska sprawa, profesorze. Chyba, że z jakichś powodów, chce pan doznać miłych gestów.
-Szlaban! – Snape już odchodził.
-Czyli jednak prawda! – Krzyknęłam za nim, czym zasłużyłam sobie na pełne pogardy spojrzenie. Snape wyciągnął spod czarnej szaty rękę i pokazał dwa palce. Niemal słyszałam, jak mówi „dwa tygodnie szlabanu”.
Elita popatrzyła na mnie z rozbawieniem, a ja jedynie wyszczerzyłam zęby.
Gdy skończyliśmy posiłek, wstał dyrektor.
-Bardzo was proszę o jeszcze chwilę skupienia. – Uśmiechnął się dobrotliwie, a mnie przeszły ciarki po plecach. – W Noc Duchów zorganizowany zostanie bal maskowy. Jako jedną z atrakcji przewidujemy Festiwal Talentów. Dwa dni wcześniej przyjadą uczniowie z Francji. Opiekunowie domów poproszą zaufane osoby o pomoc w organizacji. Dwanaście osób, po trzy z każdego Domu. A teraz jesteście już wolni.
Lucy wstała, za nią reszta elity.
-I po co wstajecie? – Usłyszałam za sobą zimny głos Snape’a. – Na pewno panna Evans do mnie. Poproszę jeszcze pana Malfoya i pannę Kossak. – Całą trójką popatrzyliśmy na niego zdegustowani. – Przyjmijmy, że wam ufam.
Snape odszedł. Spojrzałam na pozostałą dwójkę, a potem zgodnie ruszyliśmy za profesorem. Gdy doszliśmy, Mistrz Eliksirów siedział już za katedrą. Przywitał nas zimnym spojrzeniem.
-Może nie jesteście zbyt odpowiedzialni… ale chciałbym was prosić o pomoc w przygotowaniach. Przygotujecie salę Slytherinu oraz pięć pokoi. Chyba żadne z was nie bierze udziału w Festiwalu Talentów?
-Nie, raczej nie. – Odpowiedziałam za wszystkich. Snape rozgadał się jeszcze odnośnie wymagań i innych dostosowań. Starałam się słuchać uważnie, ale chyba niespecjalnie mi się to udawało, bo gdy Dexter i Pazur kazali mi powtórzyć, nie wiedziałam, co powiedzieć.
-Lucy, coś się dzieje? – Zapytała Pazur.
-Nic, nie wyspałam się.
Wchodząc do Pokoju Wspólnego Slytherinu, zauważyłam regulamin Festiwalu.

REGULAMIN FESTIWALU TALENTÓW
1. Zabrania się używania jakichkolwiek czarnomagicznych oraz mugolskich urządzeń czy produktów.
2. Do Festiwalu dopuszcza się pary mieszane (chłopak, dziewczyna); oboje z jednego Domu.
3. W Festiwalu nie ma ograniczeń wiekowych oraz ilości uczestników któregokolwiek Domu lub szkoły.
4. Uczestniczy muszą zgłosić się do swojego Opiekuna.
5. Występ nie może trwać dłużej niż dziesięć minut, nie może zagrażać życiu wykonywującym  oraz obserwującym.
6. Po swoim wystąpienie należy pozostawić porządek.
Uczestnicy mogą zgłaszać swoje uczestnictwo do….
Dyrektor Hogwartu
Albus Dumbledore

Zamiast daty był wielki bohomaz, więc nie wiedziałam, do kiedy mogłabym się ewentualnie zgłosić.

Coraz szybciej zbliżał się termin Festiwalu, co było równoznaczne z przyjazdem Francuzów. Dexter cały czas zrzędził, jednak pomagał. W poniedziałek okazało się, że z Gryffindoru są Strix, Dean i Seamus. Od Krukonów znałam tylko Lunę, a pozostałych dwóch osób nie. Z Puchonów w ogóle nie znałam nikogo. Żadne z nich się nie przedstawiło, a ja nie zamierzałam się wyrywać.
Dostaliśmy po części zamku. Mieliśmy je posprzątać, udekorować i pilnować, aby nikt nie zrobił jakiegoś głupiego kawału. Dotyczyło to głównie Irytka.
Z początku chciałam wziąć udział w Festiwalu, jednak regulamin trochę mnie… zniechęcił. A nawet bardzo trochę. Porzuciłam ten pomysł. Wracałam właśnie z Chemikiem z Eliksirów. Zostaliśmy wyznaczeni do posprzątania po reszcie klasy.
-Nie startujesz? – Zapytał Blaise, gdy szliśmy na obiad. Reszta elity poszła znacznie wcześniej, aby pójść jeszcze do dormitorium i przepakować książki.
-Nie mam z kim. – Opadłam na ławę, podpierając głowę łokciami. Naprzeciwko mnie oklapł Chemik. – Najpierw myślałam nad Zaklęciami, ale podobno połowa Ravenclawu wpadła na ten sam pomysł.
-No, a Dexter?
-Co: Dexter? – Popatrzyłam na Chemika znad ugryzionej grzanki.
-Ostatnio nie wie, co ze sobą zrobić, a ja przez skórę i innymi porami czuję, że chce wziąć udział w tym Festiwalu.
-No.. Nawet jeżeli Dexter się zgodzi… to, co przedstawimy? Dwoje skrajnych Ślizgonów? Czy może Dexter pokaże, jak nie należy mnie wkurzać?
Blaise roześmiał się. Jego śmiech niósł się po Sali. – Mam pomysł. I nie, nie będziecie stali jak kołki na scenie!
-No to słucham.
Chemik pochylił się ku mnie i zaczął tłumaczyć plan. Z każdym słowem wyobrażałam sobie, jak to będzie. Cały obrazek wyglądał przepięknie. Uśmiechnęłam się i zobaczyłam iskierki w oczach Chemika.
-A ty nie bierzesz udziału? – Zapytałam, gdy zaczął jeść.
-Zdyskwalifikowali mnie.
-Co?! – Zakrztusiłam się kawałkiem grzanki.
-Snape dowiedział się, że mam różne sposoby na zdobywanie składników do niektórych eliksirów. – Uniosłam brew lekko przerażona. – Spokojnie! Nie jestem seryjnym mordercą! Korzystam z mugolskich aptek, a to jest w regulaminie Festiwalu zabronione. Chyba punkt pierwszy…
Zajęliśmy się rozmową na temat Festiwalu i Chemik opowiadał mi  o Francuzach. Nie zapowiadała się miła uroczystość… Drzwi do Wielkiej Sali prawie cały czas się otwierały. Urwaliśmy, gdy koło Chemika usiadł Draco. Wyglądał na lekko przybitego. Spojrzał na mnie i jedynie lekko się uśmiechnął. Blaise pochylił się do niego, tłumacząc plan. W wyniku poszeptywań, Dexter zmierzył mnie spojrzeniem swoich szarych oczu .Blondyn pokiwał głową, zgadzając się, a Chemik wyrzucił do góry zaciśniętą pięść, jakby był małym dzieckiem i w końcu udało mu się coś dobrze zrobić.
Po chwili weszła reszta elity. Razem z chłopakami milczeliśmy na temat Festiwalu. Nott z rezygnacją stwierdził, że nikt nie bierze udziału ze Slytherinu. Widziałam, jak z nadzieją patrzył na Dextera, ale ten go zignorował.

Dwa tygodnie zleciały tak szybko, że nawet nie wiem, co robiłam. Od pamiętnego obiadu postępowałam rutynowo. Rano wstawałam wcześniej, żeby poćwiczyć jeszcze do Festiwalu. Cały czas towarzyszył mi albo Dexter, albo Chemik. Potem biegliśmy na śniadanie. W przerwach biegłam do sypialni gości, wyganiając stamtąd Irytka oraz kilku jego pomocników. Wracałam na obiad, a po nim razem z Dexterem i czasem również z Chemikiem, szłam do Pokoju Życzeń i  ćwiczyliśmy. Zgodnie z zapowiedzią dyrektora, dwa dni przed balem maskowym zjawili się Francuzi. Uczniowie, którzy przygotowywali pokoje dla gości, czyli ja, Dexter i Pazur  ze Slytherinu oraz dziewiątka z innych domów wraz z opiekunami miała ich przywitać.
Zapomniałam o tym wydarzeniu i razem z Dexterem pracowaliśmy dalej. Pamiętam przerażenie na naszych twarzach, kiedy drzwi Pokoju się otworzyły. Nie wiem, dlaczego bałam się, żeby ktoś z elity nas nie widział. Wtedy weszła Pazur i jedynie pokiwała głową.
-To dlatego tyle znikacie. Nott stwierdził, że miziacie się po kątach.
Nie mogłam się powstrzymać i roześmiałam się. Pazur śmiała się ze mną, a Dexter jedynie uśmiechnął.
-No dobra, dobra. Idziemy.
-Idziemy? – Przestraszyłam się. – Ale, Ewelina, proszę, nie mów reszcie, to ma być niespodzianka!
-Co? Nie, nie, nie. Wiem, że fajnie spędza wam się razem czas, ale musimy przywitać Francuzów.   – Z wrażenia upuściłam probówkę.
Rzuciliśmy na siebie zaklęcie iluzji, by jakoś wyglądać i jako ostatni ustawiliśmy się w szeregu witających osób. Snape zmierzył nas jedynie zimnym spojrzeniem, ale nic nie zdążył powiedzieć. Gdy weszli Francuzi, atmosfera jeszcze jakby zgęstniała. Miałam wrażenie, że można by pokroić powietrze nożem, tak było ciężkie. Biło od nich poczucie wyższości i pogarda dla nas, Hogwartczyków. Do nozdrzy wdarł się tak mocny zapach, a raczej ich okropna mieszanina, że musiałam razem z Pazurem stłumić kaszel. Dexter jedynie pogładził nas po ramionach i szepnął, że to jeszcze nie koniec atrakcji. Nawet Snape westchnął, niezadowolony.
Dyrektor zaczął ich witać jakąś mową powitalną. McGonagall dodała kilka słów od siebie, a pozostała trójka Opiekunów milczała. Uczniowie zostali nam przydzieli i rozeszliśmy się. Pazur szła na przedzie, a ja i Dexter z tyłu, odpowiadając co ciekawszym na pytania. Najpierw odprowadziliśmy chłopców do dwóch obszernych pokoi przygotowanych dla nich, a później dziewczyny. O ile chłopcy nam podziękowali, płeć żeńska uznała, że jest poza stan. Widziałam, jak wkurzona jest Pazur, dlatego ją odciągnęłam.
Gdy każdy przydzielony nam uczeń miał przydzielony pokój, z którego był względnie zadowolony, poszliśmy do dormitorium. W Pokoju Wspólnym czekał na nas Snape. Nikogo prócz niego nie było. Gdy weszliśmy, wstał i machnął różdżką. Na stole stały trzy kieliszki.
-Panna Kossak ma chyba wprawę, prawda? – Zapytał, ale obeszło się bez cynizmu i innych przykrych emocji, ukrytych w jego zwykłym byciu.
-Pan się nie napije? – Zapytała Pazur, przechylając kieliszek. – Trochę mało.
Snape uśmiechnął się i jeszcze raz napełnił Pazurowi naczynie. Usiadł z nami i wyczarował sobie wódkę. Na głośne „Hej!” Eweliny wychyliliśmy trunek. Potem wstał Draco, machnął różdżką, przywołując wódkę. Stał chwilę, a potem wzniósł toast.
-Napijmy się za szkołę. Szczególnie za Ślizgonów, żeby nie przynieśli wstydów. Wypijmy za Festiwal, aby wszystko się udało. Za bal maskowy, żeby nikt siebie nie poznał. Zdrowie!
-Za Ślizgonów. – Powtórzyłam, a potem wszyscy krzyknęliśmy „Zdrowie!”. Snape wstał i oznajmij, że więcej nie pijemy. Przyjęliśmy to ze smutkiem, a on się roześmiał . Sięgnął do kieszeni, podając nam lek na kaca. Uśmiechnęliśmy się. – Nie będziemy mieli kaca po tak małej ilości. – Wyszczerzyłam złośliwie zęby.
-Panno Evans, Draco ma jeszcze cały litr, a skoro wam to daję, to chyba znak, że możecie pić, prawda?
-Pan się nie przyłączy? – Zapytałam z zawodem.
-Napiję się u siebie.
-To my pójdziemy z panem! – Krzyknęła Pazur. Snape się znów roześmiał.
-Chciałem wam powiedzieć dziękuję za dziś. I proszę, żebyście nie dali się sprowokować. To piękne lalunie, które prócz kilku wysuszonych niteczek w miejscu mózgu nie mają nic. Dbają tylko o swój wygląd, a to chyba wiadomo, że trzeba kształcić umysł – spojrzał na Pazura i Dextera – oraz ciało. – Teraz jego wzrok spoczął na mnie.  – Cóż, życzę dobrej nocy.
-Dobranoc. – Odpowiedział za nas Dexter. Wróciliśmy do stolika.
-Ja nie piję. – Powiedziałam, odwracając kieliszek denkiem do góry.
-Ja też spasuję.
-Sama nie piję. Szkoda, że Chemik śpi. – Westchnęła Ewelina. Pożegnaliśmy się i wróciliśmy do swoich dormitoriów.

Następnego dnia wszystkie klasy ,które brały udział w balu, miały wolne. Profesorowie chcieli, żebyśmy wypadli doskonale. Wykorzystałam ten czas na próbę generalną. Chemik i Pazur obserwowali nas i co jakiś czas mówili, że to nie wygląda za dobrze, więc jeszcze to zmienialiśmy. Oboje stwierdzili, że jak nie wygramy, to znaczy, że sędziowie zostali przekupieni.
Po południe spędziłam z dziewczynami, wybierając sukienki i dodatki. Dla mnie została wybrana na samym końcu, bo nie mogłam się na nic zdecydować. Pazur i Strix załamywały ręce, a Ruda klęła, jak szewc. Mili zdeterminowana szukała czegoś w swojej wielkiej garderobie, aż wyszła z niej z triumfalnym uśmiechem na ustach.
-Lucy. – Zawołała mnie, a ja, nim ktokolwiek zdążył zobaczyć sukienkę, chwyciłam ją od Ślizgonki i pobiegłam do łazienki. Leżała doskonale i wcale nie była za luźna, mimo rozmiaru przyjaciółki.
Wyszłam z łazienki, a dziewczyny wydały głośne „Jej” zachwytu. Luna upuściła szklankę z wrażenia.
-Mili, uwielbiam cię. – Podbiegłam do niej i przytuliłam mocno.
-Możesz ją zatrzymać, ja się już nie zmieszczę. – Uśmiechnęłam się z wdzięcznością.

2 komentarze:

  1. Aaaa jak mnie tu długo nie było! Tyle tu się działo! Ciekawi mnie co takiego będą przedstawiać ślizgoni na pokazie talentów ;)
    wygrają - prawda?. No cóż, braki już nadrobione, teraz czekam na BAAAL ;D Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie! A ja już miałam takie nadzieje, co do Pokoju Życzeń :<
    Ale sama nie mogę się już doczekać co będzie na tym pokazie talentów i na balu! :D
    Blue Lady

    OdpowiedzUsuń