Tak, wiem, przepraszam. Rozdział miał się znaleźć wczoraj, ale musicie Tyśce wybaczyć, bo się jej nie chciało otwierać komputera. Ebi wyjechała, więc nie ma mnie, kto pilnować ;P
Nie no, żartuję przecież. ;P
Dziś jedna część, następna w okolicach piątku/soboty ;D
Pozdrawiam, Tyśka
W pewnym momencie…
- Hola hola ! Davies! Trzymaj ręce przy sobie z łaski swojej. A ty, Pazur… Złaź z niego i nie pij więcej. – Nott ściągnął mnie z kolan szatyna. – Nasza Polka się nam najebała, ludzie! I wydaje mi się, że już powoli kończymy imprezę.
- Ej! Ja się wsale nie najebałam! – Krzyknęłam, ale sama siebie nie zrozumiałam tak do końca. – No dobra. Mosze troszeczkę… Ale imprezy nie kończymy !- Zebrałam się w sobie i poszłam slalomem do łazienki. Przepłukałam usta i ochlapałam się zimną wodą… Dziwne, ale odrobinę pomogło. Wyszłam już bardziej stabilnym i pewnym krokiem. Usiadłam między Chemikiem i Shellerem, jak najdalej od Daniela… Całował bardzo dobrze, ale było w tym za dużo wspomnień o Myszy…
- Ewelina. – Przede mną stanął pół trzeźwy Ślizgon. – Powinniśmy porozmawiać…
- Może pogadacie jutro? – Potter już wstawiony, ale kontaktujący, wciął się.
- Nie, jest okej. Chodź. – Pociągnęłam go za nadgarstek w stronę łazienek. – Daniel…
- Może ja pierwszy… - Przerwał mi. – Nie powinienem się tak zachować. Nie powinienem wykorzystywać twojego stanu… zachowałam się jak cham i prostak.
- Nie zachowałeś się, aż tak strasznie! – Uśmiechnęłam się do niego – To ja nie powinnam w ten sposób się zachowywać. Oboje nas poniosło, co często zdarza się przy alkoholu. Nie powinnam… Jesteś za bardzo podobny do mojego byłego… Wybacz… - Spuściłam wzrok.
- Ale daj spokój! Nie mam ci co wybaczać! – Złapał mnie za podbródek. – Rozejm i zapominamy o dzisiejszym? – Ślizgoński uśmieszek wpełzł na jego twarz.
- Okej – Ucałowałam go w policzek i wróciliśmy do reszty. Nigdy nie byłam dobra w tego typu rozmowach, dlatego cieszyłam się, że to on ją w sumie zaczął i skończył.
Nie balowaliśmy już długo. Około drugiej w nocy wszyscy rozeszli się do dormitoriów. Jedni o własnych siłach, inni na czyichś ramionach. Byłam jedną z tych innych osób. Podtrzymywana przez Daniela jakoś dotarłam do Pokoju Wspólnego Ślizgonów, a później z pomocą Mili do własnego łóżka.
ŁUP !
- Co jest, kur… - Podniosłam się gwałtownie, co zaowocowało ostrym bólem głowy i mdłościami. Nie zdążyłam dokończyć przekleństwa i już odnawiałam znajomość z Panem Toaletą…
- Nienawidzę kaca… - Wymamrotałam, wracając do łóżka. Mili zbierała się z podłogi, to pewnie ona narobiła takiego hałasu, spadając z łóżka, a Lucy owinęła się szczelniej kołdrą. Wróciłam pod ciepłą kołderkę, licząc na, choć odrobinę snu. Niestety, się przeliczyłam…
Puk Puk – Kossak! Wyłaź ! Natychmiast !! – Głos Snape pozbawił mnie jakichkolwiek nadziei na spokojny dzień…
- Już idę, profesorze ! – Odkrzyknęłam, ale szybko tego pożałowałam. Otworzyłam drzwi i uświadomiłam sobie, że dalej jestem w ciuchach z imprezy…
- Ciekawy strój do spania, panno Kossak. – Jego uniesiona brew i cynicznie wygięte usta przyprawiły mnie o wzrost poziomu złości… - Jednakże, jestem tu w innym celu. Masz się stawić w moim gabinecie za pół godziny. Bez gadania i wykrętów. Zrozumiano?
- Tak, profesorze. – Wycedziłam przez zaciśnięte zęby, a jego uśmiech powiększył się. Łopocząc szatami, odszedł. – Co za parszywy kretyn! – Wrzasnęłam i trzasnęłam drzwiami.
***
Wiedziałem, że Riddle organizuje imprezę dla Gryfonów. Nie interweniowałem, bo nie było najmniejszej potrzeby. Byłem naprawdę ciekaw, jak to się wszystko potoczy. Niestety, nie wszystko szło zgodnie z moim rozkładem dnia… Otóż Pan i Władca postanowił urządzić sobie herbatkę w gronie swych najwierniejszych zwolenników.
Przebieg całego spotkania był spokojny, bez żadnych niespodziewanych rozkazów czy informacji. Jednak pod sam koniec zebrania…
- Severusie – Głos Lorda zatrzymał mnie w pół kroku. Wróciłem i skłoniłem się. – Zastanowiłem się nad wszystkim, Severusie i doszedłem do wniosku, że najlepiej by było, gdyby moja córko znała prawdę o swoim pochodzeniu, przed spotkaniem ze mną. Oczywiście, w jaki sposób to zrobisz pozostawiam w twoich rękach i inteligencji. Wierzę, że mnie nie zawiedziesz i przyprowadzisz ją do mnie… Jestem jej bardzo ciekaw…
- Oczywiście, Panie. Nie zawiodę cię. Jeszcze przed Nocą Duchów dowie się wszystkiego. – Znów się skłoniłem i na skinięcie Czarnego Pana, wróciłem do Hogwartu. Była już druga w nocy, kiedy zobaczyłem uczniów idących w stronę lochów. Co po niektórzy niekoniecznie szli o własnych siłach. Skręciłem w inny korytarz i udałem się do gabinetu Dumbledore’a, wysyłając patronusa z wiadomością.
- Czarny Pan chce, żeby Riddle dowiedziała się wszystkiego przed jej urodzinami. – Oznajmiłem, siadając naprzeciw staruszka.
- Niczego innego się nie spodziewałem. Czy coś nowego ? – Standardowa wymiana informacji, a na koniec rozmowy uprzejmości i już wracałem do swoich komnat.
Bardzo ciekawiła mnie reakcja młodej Riddle’ówny…
***
- Wejść! – usłyszałam przytłumione zaproszenie i weszłam do gabinetu nauczyciela eliksirów, co prawda lekko zdyszana, bo ogarniałam się w biegu. – Panna Kossak. Zapraszam. – Powiedział, wykonując zapraszający gest w kierunku innych drzwi. Niepewnie zbliżyłam się do nich. Otworzył je przede mną, a ja weszłam do prywatnego salonu Snape. Od razu usiadłam na kanapie. – Jesteś tu nie bez powodu. – Zaczął dość dziwnym głosem… Jakby niepewnym. – Właściwie to nie wiem, jak mam ci to powiedzieć…
- Najlepiej prosto z mostu. – Uśmiechnęłam się delikatnie. Eliksir i rozładowanie energii pomogło uspokoić moje nerwy.
- Skoro tak wolisz. Jesteś tu, bo mam rozkaz od Czarnego Pana powiedzieć ci o twoim prawdziwym pochodzeniu. Nie nazywasz się Kossak a Riddle. Jesteś jedyną córka Czarnego Pana i Cedrelli Riddle z domu Crouch. Niestety, krótko po twoich narodzinach Czarny Pan zabił Ją, bo nie urodziłaś się chłopcem. Twoja ciotka, Libby wywiozła cię za granicę. I to już koniec całej historii. – Miałam otwarte usta i rozszerzone oczy.
- Czy panu się daty nie pomyliły profesorze? Dziś nie mamy 1 kwietnia…
- Czy ja wyglądam na osobę, która żartuje? Wczoraj Czarny Pan kazał mi poinformować cię o tym jeszcze przed twoimi urodzinami, które, tak nawiasem mówiąc, spędzisz w Malfoy’s Manor. To tam teraz mieszka twój ojciec i tam też odbędzie się bal z okazji twoich siedemnastych urodzin. Jestem zobowiązany cię tam przyprowadzić.
- Pan sobie żartuje… - Kręciłam głową z niedowierzaniem. Powoli łzy napływały mi do oczu… Moja mama, mamusia…. Nie jest moja? To nie mieściło mi się w głowie… Co prawda nie byłam do rodziców jakoś szczególnie podobna, ale nigdy mnie to nie obchodziło.
- Naprawdę nie żartuję. Sam dowiedziałem się na początku września. – Snape widząc moje zaszklone oczy, usiadł koło mnie.
Miałam w głowie totalną pustkę.
- Może mi pan powiedzieć coś o mojej… Mamie? – Odezwałam się po kilku chwilach milczenia, łamiącym głosem.
Snape zaśmiał się szczerze. – Miała podobny charakter do ciebie. Była naprawdę utalentowaną czarownicą o wielkim sercu i ciętym języku. W czasie mojej edukacji była jedną z naprawdę nielicznych bliskich mi osób. – Widząc moje zdziwienie, znowu się zaśmiał. – Byliśmy tylko przyjaciółmi. Niestety, jej zamiłowanie Czarną Magią powiększało się, jednak nigdy nie skończyła jak Bellatrix.
***
Nie miałem zwyczaju otwierać się przed kimkolwiek, ale ta dziewczyna była tak podobna do matki…
- Masz inne oczy. Cedi miała całkowicie szare. Biła od nich mądrość i miłość do wszystkich. – Przyjrzałem się swojej uczennicy. – Masz też nos Riddle’a. – Jej skrzywiona mina mówiła wszystko. W pewnym momencie się wzdrygnęła i zamyśliła.
- A jaką miała figurę i włosy ? – Jej pytanie mnie delikatnie zaskoczyło.
- Kolor taki jak twój i odrobinę bardziej pofalowane. Co do figury… Zawsze była dość… Kształtną kobietą. – Uśmiechnąłem się na wspomnienie narzekań Cedrelli na zbyt obfite kształty.
- Jak ona…
- Jak kto ? – Zaciekawiło mnie jej mamrotanie pod nosem.
- Bo widzi profesor… - Usiadła naprzeciwko mnie z delikatnym ożywieniem na twarzy. – Jakoś we wrześniu czy październiku… Raczej we wrześniu… Chociaż… Ale mniejsza z tym. W każdym bądź razie, miałam dziwny sen. Byłam w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Widziałam tylko białą różdżkę i palce ją trzymające i czułam kolejne klątwy torturujące… Kiedy miałam już oberwać Avadą, nagle pojawiła się kobieta, dokładnie taka, jak profesor opisał, Cedrelle. I mówiła coś o łaskawym losie… Nie pamiętam już…
- Ciekawe… - Zamyśliłem się. Nie znajdowałem żadnego wytłumaczenia dla zaistniałej sytuacji. Co prawda ludzki mózg jest bardzo skomplikowanym narządem.
- Czy ona się na mózgi zamieniła ze składanką wybuchową, czy jak?! – Nagły wybuch młodej dziewczyny wyrwał mnie z zamyślenia. – Jak ona mogła z tą Jaszczurką… Blee ! No przecież to jest… Nienormalne!! Ona nie wiedziała, kim jest, czy jak?! – Ciekawe, że dopiero teraz to do niej dotarło.
- Zapewniam cię. Przed swoim upadkiem Czarny Pan nie wyglądał, jak to pięknie ujęłaś, jak Jaszczurka. – Na moją twarz wpełzł cyniczny uśmieszek.
- Ale… Brrr! – Wzdrygnęła się i usiadła z powrotem na kanapie. Po kilku minutach ciszy poprosiła, żebym opowiedział jej więcej.
***
Nie wiem, ile siedziałam u Snape. Dowiedziałam się masy rzeczy o swojej… mamie… Dziwnie mi tak było… Jedna myśl nie dawała mi spokoju. Moi rodzice. Dlaczego nie powiedzieli mi wcześniej? Czy w ogóle miałam się dowiedzieć?
W końcu Snape wszystko jej wyjaśnił :D
OdpowiedzUsuńKurcze, Hogwart to normalnie szkoła imprez. Jeszcze jak Severus powiedział Kossak, że ma nos po tacie to się zaśmiałam xD
Blue Lady
Tym razem komentarz częściowo anonimowy bo google+ się obraziło i nie daje mi się zalogować. A skomentować obiecałam :3 .
OdpowiedzUsuńCóż, niezwykle żałuję że trafiłam na ten blog dopiero teraz.Nie moja wina że tata tak późno mi o nim powiedział! W każdym razie niezwykle podoba mi się ten styl pisania, jest po prostu , ujmując jednym słowem : "przystępny". Wszystko czyta się jak prawdziwą książkę, poza tym ta odbiegająca od oryginalnej powieści fabuła jest naprawdę wciągająca. Nieporównywalnie, urzekły mnie wątki zawierające , bardo bójne opisy ślizgońskich imprez. Przyznam szczerze że w pewnym momentach , popłaczę sobie chwilkę ze śmiechu zanim zacznę dalej czytać. No nic, ja tu się troszkę rozpisuję, a zostało jeszcze mnóstwo do przeczytania, ale co tam! Mam calutką noc , w końcu są wakacje!
Pozdrawiam i życzę weny~! ^^
//Francuz